Bywało, że brak wyraźnego podziału obowiązków sprawiał, iż nikt nie poczuł się wezwany do zrobienia czegoś, a innym razem trudziło się wiele osób powielając tą samą pracę. Często powodowało to wiele napięć i źle wpływało na posługę wszystkich.
Dlatego w podręczniku dla prowadzących REO znajdziecie uwagi i rady, różne odkrycia i praktyczne wnioski, do których doszliśmy analizując nasze błędy, pomyłki i niedociągnięcia. Na 218 stronach zostały spisane wszystkie razem: te organizacyjne dla całej ekipy, i te specjalne przeznaczone tylko dla głoszących katechezy oraz inne dla animatorów grup.
Fragment książki: Instrukcje i inspiracje - Podręcznik dla prowadzących (zobacz w sklepie)
DZIEŁO BOGA nie może powstać bez Boga! To nie my ludzie – ekipa prowadząca rekolekcje – dokonujemy odnowy wiary w życiu uczestników, lecz czyni to Duch Święty – Bóg.
„Przeto oddani posługiwaniu
zleconemu nam przez miłosierdzie,
nie upadamy na duchu”
(2 Kor 4,1)
Pewnego wieczoru w Londynie dwóch mężczyzn zastanawiało się nad odwołaniem spotkania modlitewnego, które właśnie mieli prowadzić. Wieczór był bardzo zimny i deszczowy. - Nie sądzę, żeby warto było dziś robić spotkanie. Kto przyjdzie w taką pogodę? - To prawda - powiedział drugi. - Ale uważam, że byłoby to uciekaniem od odpowiedzialości. Spotkanie zostało już ogłoszone i nigdy nie wiadomo, kto może się pojawić.
I kiedy deszcz padał coraz bardziej, kiedy bez przerwy rozlegały się uderzenia piorunów, oni rozpoczęli spotkanie modlitewne. Tego wieczoru przyszła tylko jedna osoba! Ale zjawił się też mężczyzna, który przez przypadek przechodził obok. Zobaczył światło w kaplicy, w której oni się modlili i wszedł do środka, aby schować się przed deszczem. W ten sposób podwoiła się liczba słuchaczy! Gdy usiadł, ciesząc się, że znalazł schronienie, prowadzący spotkanie podkreślał, jak bardzo potrzeba misjonarzy, którzy pracowaliby wśród Indian w Ameryce Północnej. Po spotkaniu jeden z liderów powiedział do drugiego: „Dziś wieczór zupełnie straciliśmy czas”. Jak bardzo się mylił! Do serca mężczyzny, który schronił się w kaplicy, dotarło Słowo Boże i postanowił zmienić swoje życie. W ciągu miesiąca sprzedał swoją firmę i wyruszył pracować jako misjonarz wśród Indian w Kolumnii Brazylijskiej, gdzie przebywał przez 35 lat!
I - otwartość na Ducha Świętego, tzn. pozwolić Mu się pochwycić i prowadzić (kryterium, które jest zasadnicze do rozeznawania, na ile jestem otwarty na Ducha Świętego. To gotowość do zakwestionowania siebie, swoich wizji, przyzwyczajeń, wygody);
II - zakorzenienie w Kościele (trzeba przejść próbę posłuszeństwa i miłości. Nie jest to więc ktoś świeżo nawrócony, ale ktoś, kto cierpiał dla Chrystusa);
III - dobre przewodzenie najpierw swojemu domowi, najbliższemu środowisku;
Utrzymująca się w Polsce wysoka liczba powołań do kapłaństwa - za łaską Bożą - sprawia, że Kościół w naszym kraju dysponuje stosukowo dużą liczbą kapłanów. W większości polskich diecezji nie ma problemu z obsadą placówek duszpasterskich, a wielu polskich kapłanów wspomaga wspólnoty katolickie w innych, uboższych w powołania, krajach. Dlatego w naszym Kościele to właśnie kapłan jest niekwestionowanym liderem życia relijnego, a jego obecność zdecydowanie dominuje we wszystkich niemal przejawach życia Kościoła.
Z drugiej strony świeccy, pomimo wielu pozytywnych zmian odzwierciedlających soborową odnowę Kościoła, z trudem torują sobie drogę do bardziej podmiotowej obecności w Kościele. Poza wyjątkowymi sytuacjami, są postrzegani i czują się ciągle raczej „przedmiotem” duszpasterskiej posługi kapłanów.
Od 13 marca 2013 roku papież Franciszek stoi na czele Kościoła katolickiego – czyli jest ewangelicznym liderem, który prowadzi Bożą owczarnię do zdrojów zbawienia. Nie ulega wątpliwości, że styl jego przewodzenia stanowi inspirację dla odpowiedzialnych w świecie za różnego rodzaju wspólnoty, począwszy od rodziny przez większe czy mniejsze grupy i ruchy religijne. Warto więc zastanowić się, co we Franciszkowym stylu – charyzmacie jest warte zauważenia i naśladowania[1].
„Nieustannie stykamy się, jeśli nie poprzez doniesienia mediów, to we własnych kontaktach, z kryzysem wspólnoty. W pewnym momencie osoba uświadamia sobie, że rodzina, wspólnota, do której należy, za którą jest odpowiedzialna, którą współtworzy, przestaje być dla niej samej czymś ważnym, istotnym, czemu warto nadal się poświęcać. Człowiek przechodzący przez tego typu kryzys zaczyna poszukiwać innych wspólnot, grup, w których jak mu się wydaje będzie mógł faktycznie zaistnieć i w pełni okazać swoją wartość. Ulega wtedy pokusie poszukiwania tzw. innej świętej przestrzeni, „ziemi” i trudno mu jest zaakceptować fakt, że tą prawdziwą święta przestrzenią, ziemią jest ta gdzie jest postawiony, gdzie tu i teraz żyje.”
Napełnienie Duchem Świętym i doświadczenie żywej, radosnej wspólnoty chrześcijańskiej, jakie staje się udziałem wielu osób w grupach i wspólnotach Odnowy Charyzmatycznej, wprowadza w nowy wymiar życia chrześcijańskiego. Dominuje w nim radość wiary, wynikająca z osobistego doświadczenia Bożej miłości. W Duchu Świętym rozpoznajemy Boga jako kochającego Ojca, który z miłości do nas, posłał na świat Jezusa Chrystusa, aby ukazał nam miłość największą z możliwych, oddając życie dla naszego zbawienia. W tej perspektywie nasze życie nabiera kolorów, wszystko staje się proste i oczywiste, i nie ma rzeczy niemożliwych. Takie doświadczenie jest wspaniałym darem Boga, ale w naszej ziemskiej rzeczywistości stan emocjonalnego uniesienia i entuzjazmu nie trwa wiecznie.
Nieustannie toczy się walka duchowa o Boże życie w nas. Jej miejscem jest człowiek z wewnętrznym światem ducha, systemem wartości oraz tym, co wchodzi w zakres moralności chrześcijańskiej. „Walka jest duchowa, bo nasz przeciwnik to byt duchowy, więc choć do tej walki wykorzystuje on nie tylko nasz wymiar duchowy, lecz bardzo chętnie również emocjonalny i cielesny, to jednak nasze zwycięstwo czy porażka w tej walce zależy od mocy naszego ducha, opartego na Bożym Duchu, na Duchu Świętym” - podkreśla o. Tadeusz Hajduk SJ. Jej pochodzenie tłumaczy Katechizm Kościoła Katolickiego, w którym czytamy: „Przez grzech pierwszych rodziców diabeł uzyskał pewnego rodzaju panowanie nad człowiekiem, chociaż człowiek pozostaje wolny. Grzech pierworodny pociąga za sobą niewolę pod panowaniem tego, który ma władzę śmierci, to jest diabła (por. Hbr 2,14). Nieuwzględnianie tego, że człowiek ma naturę zranioną, skłonną do zła, jest powodem wielkich błędów w dziedzinie wychowania, polityki, działalności społecznej i obyczajów” (KKK 407).
Czytaj więcej: Jak chronić się przed działaniem złego ducha?
Św. Piotr zwraca uwagę na istniejące realnie zagrożenie człowieka od strony złego ducha, przeciwnika ludzkiego zbawienia, który jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć (1P 5, 8). Sobór Watykański II stwierdza natomiast, że „w ciągu całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności, która trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana” (GS 37). Grzech pierworodny spowodował, że „jest wewnętrznie rozdarty. Z tego powodu życie ludzi, jednostkowe i zbiorowe, przedstawia się jako dramatyczna walka między dobrem i złem, światłem i ciemnością, a człowiek odkrywa, że jest niezdolny zwalczać skutecznie o własnych siłach napaści zła” (GS 13).
Modlitwa o uwolnienie budzi wiele emocji. Dotyka bowiem kwestii istnienia i realnego oddziaływania złego ducha na życie ludzi oraz możliwości przeciwstawiania się temu oddziaływaniu. W grupach Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej doświadczenie tego specyficznego rodzaju modlitwy pojawiło się bardzo wcześnie, jako szczególna forma modlitwy wstawienniczej. Była ona reakcją na konkretne doświadczenie. Podczas modlitwy wstawienniczej napotykano na oznaki oddziaływania złego ducha, a osoby proszące o modlitwę uświadamiały sobie przeróżne sytuacje, przez które szatan mógł wedrzeć się w ich życie.
Miłość zwycięska
Człowiek chce wyzwolić się i innych ze zła, ale nie potrafi. Gdy zwalcza zło złem, pojawia się spirala odwetu, nienawiści, która niczego nie rozwiązuje, a przysparza nowych cierpień. Jesteśmy też często bezsilni wobec własnej niedoskonałości.
Podejmujemy wiele wysiłków, ale jakże często nie potrafimy wyzwolić się z własnych wad i złych nawyków.
Jakże często odkrywamy, że nie potrafimy kochać bezwarunkowo. Umiemy być życzliwi dla tych, którzy spełniają nasze oczekiwania. Jesteśmy bardzo często bezradni wobec zła naszego i innych. Nie jesteśmy w stanie bez pomocy Boga się zmienić, wyzwolić z grzechów, złych przyzwyczajeń czy nałogów. Dobre pragnienia i tzw. silna wola nie wystarczą. Ile już razy podejmowaliśmy postanowienia, z których nic nie wyszło? Sami z siebie nic nie możemy. Czy jest zatem jakieś wyjście?
Pokora – pycha
CZYM JEST POKORA ?
Pokora to ukierunkowanie pędu do wielkości.
W naturze, którą otrzymaliśmy od Stwórcy, mamy złożony pęd do wielkiego przeznaczenia – dar życia na obraz i podobieństwo samego Boga. Bóg w swej miłości obdarzył człowieka wielką godnością i wspaniałym powołaniem. Jesteśmy dziećmi Boga i mamy uczestnictwo w Jego naturze. Jesteœmy wielcy przez jedność z Chrystusem.
„Pismo Święte uczy, że człowiek zostać stworzony «na obraz Boży», zdolny do poznania i miłowania swego Stwórcy, ustanowiony przez Niego panem wszystkich stworzeń ziemskich, aby rządzić i posługiwać się nimi, dając chwałę Bogu” [KDK 12].
„Księża to mogliby już dać sobie spokój z tym wzywaniem ludzi do nawrócenia, a sami powinni się wziąć w garść i nawrócić. Niech w końcu przestaną innych upominać, a zrobią coś ze swoim życiem! Niech posłuchają tego, co mówi do nich Franciszek”... Kiedy to usłyszałem, momentalnie podniosło mi się ciśnienie, wziąłem głęboki oddech i chciałem coś powiedzieć. Jednak nie bardzo wiedziałem jak się zachować, bo oprócz Krzyśka (autora tych słów, studenta III roku informatyki) przysłuchiwali się temu jeszcze inni studenci, którzy sami podjęli temat. Siedziałem w studenckim pokoiku jak oniemiały. W końcu Kasia (studentka IV roku kosmetologii) powiedziała: „przestańcie już, bo ta rozmowa prowadzi donikąd. Księża księżmi, ale zdaje się że my też potrzebujemy nawrócenia”.
Kasia wyciągnęła mnie z opresji. Zacięta dyskusja, a właściwie wypominanie księżom wszystkiego, co leżało tym młodym ludziom na sercu, przerodziła się w piękną rozmowę na temat nawrócenia. Kilkoma myślami z tego spotkania chcę się teraz podzielić! Nie będzie to więc systematyczny wykład o nawróceniu, ale parę niepoukładanych myśli duszpasterza akademickiego, które pojawiły się w mojej głowie na temat, którym rozpoczął swoje „pierwsze wystąpienie” Pan Jezus!
Strona 1 z 2